W naszej rodzinie krąży anegdotka, jak to mama teściowej z przysłowiowej marchewki i ziemniaka potrafiła wykombinować świetny posiłek dla niespodziewanych gości. Wszyscy wyjeżdżali zadowoleni, a babcia nie zbankrutowała. :) W dzisiejszych czasach chyba trochę rzadziej miewamy niespodziewanych gości, ale nadal się zdarzają, a my częściej w lodówce czy spiżarce mamy więcej zapasów i składników, niż potrzebujemy na bieżące potrzeby. Dzięki temu gotujemy, pieczemy, gościmy, a potem… wiele wyrzucamy. Możemy cieszyć się tym, że mamy łatwiejszy i tańszy niż kiedyś dostęp do jedzenia (w zasadzie do wszystkiego), ale nie możemy zapominać o aspekcie ekologicznym czy finansowym. I nie chodzi mi o to, żebyśmy wszyscy żywili się obierkami i nie wyrzucali natki od marchewki, ale wszyscy możemy racjonalnie i z głową gospodarować tym, co zostaje nam w lodówce po przygotowanych już posiłkach. A nawiasem mówiąc, wywar z wyszorowanych, ale nieobieranych warzyw jest całkiem, całkiem…
W dobie dostępu do bardzo wielu inspiracji kulinarnych, czy to z książek, blogów, czy telewizyjnych programów kulinarnych możemy bez większych problemów przygotować wyszukane dania. Często jednak nie myślimy o tym, ile składników zostaje nam w resztkowych ilościach po przygotowaniu dania. Zamiast wyrzucać, możemy je przechować w lodówce i wykazując się odrobiną kreatywności przygotować w następnych dniach fajne dania o nietypowych połączeniach smakowych. To może być nasz pierwszy krok w kierunku idei zero waste. Czyli chodzi o takie gospodarowanie naszymi środkami, aby produkować jak najmniej odpadów i jak najmniej marnować.
Sama idea zero waste to szerszy proces, który obejmuje wiele aspektów naszego codziennego życia. To odnawianie, ograniczanie, ponowne wykorzystanie, recykling. Dla wielu z nas może to brzmieć przerażająco, jak wielkie wyzwanie, ale nie ma czego się bać, a elementy zero waste możemy wprowadzać pomału, etapami, tak jak to czujemy, tak jak potrzebujemy. Dla mnie ta idea to także lepsze wykorzystanie mojego czasu w kuchni. Uzyskuję to między innymi poprzez systematyczne uzupełnianie zasobów lodówki i zamrażarki w przygotowywane przeze mnie półprodukty, które następnie wykorzystuję przy okazji robienia jakiegoś następnego dania.
Przykładowo, kiedy przygotowujemy danie z kaszą czy ryżem, często zostaje nam go więcej, niż rodzina jest w stanie zjeść. Z kolei jak ugotujemy mniej, to okazuje się za mało… Dlatego od razu planuję, że ugotuję kaszy/ryżu więcej, a nadmiar mrożę. Gotując wywar, robię go więcej niż jednorazowo potrzeba (oszczędzając przy okazji na prądzie/gazie) i nadmiarową porcję mrożę. W ten sposób mam gotową bazę na następne dni, lub na niespodziewanych gości, o których pisałam na początku.
No i nie ukrywajmy, czasem nie mamy czasu lub siły na długie siedzenie w kuchni, aby przygotować posiłek dla rodziny. Lubię te momenty, gdy wyjeżdżamy na cały dzień z dziećmi na wycieczkę, a po powrocie wyciągam domowe blaty do pizzy (zamrożone), szybko wspólnie dorabiamy składniki i w 20 minut mamy szybką, domową kolację. Pizza to bardzo fajny przykład, że nie trzeba kupować sklepowych mrożonych półproduktów, tylko samemu przygotować bogatszą i zdrowszą wersję czegoś, co może uchodzić za fast food. Wystarczy tylko w dogodnym momencie poświęcić trochę czasu w kuchni, aby przygotować sobie bazę, którą mrozimy do wykorzystania w dogodnym momencie.
Zapewne opanowane macie w ten sposób przygotowywane: pierogi, kluski, bazy do zup, wywary, bigosy itd. Ja idę trochę dalej. Przygotowuję w wolny dzień placuszki gryczane, kotlety wegetariańskie czy wegańskie, wspomniane już spody do pizzy, ciasto kruche, piekę warzywa i
owoce. Pieczona dynia, owoce typu śliwki, brzoskwinie, nektarynki czy gruszki, upieczone, schłodzone i zamrożone są świetną bazą do wartościowych odżywczo koktajlów. Wieczorem wyciągamy odpowiednie warzywo czy owoc, żeby się ociepliło, a rano wraz z mlekiem (roślinnym lub zwierzęcym) miksujemy je z pestkami czy orzechami i mamy szybkie pierwsze śniadanie na dobry start dnia.
A to prowadzi nas do tytułu tego tekstu, czyli nietypowych połączeń smakowych, które możemy przetestować dzięki temu, co zostało nam w lodówce po poprzednich zmaganiach kuchennych. Wykorzystamy końcówki sałat, ziół, pieczywa i serów. Samodzielnie trudno często jest skomponować coś sensownego z kawałka sera czy odrobiny bazylii. Dziś pokażę Wam, jak fajnie można połączyć ze sobą produkty z naszej lodówki, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niepołączalne. Wykazując się jednak odrobiną odwagi połączymy słodkie, słone i kwaśne. Do dzieła!
Proponuję Wam dwa przepisy. Pierwszy z nich to sałatka z pieczoną dynią, karmelizowanymi śliwkami, gorgonzolą i orzechami. Drugi to placuszki gryczane z figą, serem kozim i pesto – taki zamiennik kanapek, bez glutenu, mega fajny.
Sałatka z pieczoną dynią
Składniki (4 porcje)
- końcówki sałat, kapusty pekińskiej, jarmużu, szpinaku
- 2 szklanki upieczonej dyni (przepis na dynię niżej)
- 300 g śliwek
- 150 g gorgonzoli lub innego sera z pleśnią
- orzechy włoskie
- grzanki ze starszego pieczywa (przechowywanego np. w zamrażarce)
- 2 łyżki cukru brązowego
- 2 łyżki oliwy lub oleju
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki wody
- sól, pieprz
Wykonanie
- Sałatę myjemy, szarpiemy na mniejsze kawałki.
- Oliwę, sok z cytryny, wodę, sól, pieprz mieszamy. Dodajemy do sałaty, mieszamy.
- Porcje sałaty wykładamy na 4 talerze.
- Pieczywo kroimy w kostkę i podpiekamy na suchej patelni.
- Śliwki myjemy, wydrążamy. Na nieprzywierającą patelnię wysypujemy cukier. Podgrzewamy go, aż się rozpuści i zacznie bąbelkować, wówczas układamy na nim śliwki przecięciem w dół. Pieczemy w ten sposób śliwki 2–3 minuty. W sezonie możemy w ten sposób przygotować większe porcje i pomrozić w zamrażarce.
- Układamy na sałacie porcje upieczonej dyni i karmelizowane śliwki.
- Całość posypujemy pokruszonym serem, grzankami oraz orzechami.
Składniki na pieczoną dynię (ilość wg uznania)
- dynia hokkaido
Wykonanie
- Umytą dynię przekrój na ćwiartki, wydrąż nasiona, pokrój w kostkę.
- Wyłóż dynię na foremkach wyściełanych papierem do pieczenia.
- Piecz dynię w 180°C przez ok. 30 minut lub do miękkości.
- Dynię po przestudzeniu przechowuj zapakowaną w zamrażarce.
Placuszki gryczane z figą, serem kozim i pesto
Składniki
- 2 torebki ugotowanej kaszy gryczanej. Palonej lub nie, według uznania.
- 3 jajka L (najlepiej „0”)
- 8 łyżek tartego sera żółtego (wykorzystujemy zalegające końcówki)
- sól, pieprz
- olej do pieczenia
Dodatki
- 150 g sera koziego
- 4 świeże figi
- pesto (przygotowane np. z zalegających ziół typu: natka pietruszki, bazylia, rukola)
Wykonanie
- Ugotuj kaszę lub wykorzystaj wcześniej rozmrożony zapas z zamrażarki.
- Połącz ostudzoną kaszę z jajkiem i serem. Dopraw solą i pieprzem.
- Smaż na rozgrzanej patelni, delikatnie skropionej olejem.
- Zioła zmiksuj z orzechami, czosnkiem, kawałkiem parmezanu i olejem na gęsty sos.
- Podawaj placuszki z pesto, serem kozim i pokrojonymi figami.
Możesz przygotować większą ilość placuszków, po schłodzeniu poporcjować i zamrozić.