No i stało się! Na świecie pojawiła się długo wyczekiwana przez nas córeczka. W końcu cała rodzina jest w komplecie. Radość z tego faktu sięga zenitu i staramy się wyciągać z każdego dnia jak najwięcej.
Jednak posiadanie dużej rodziny, to nie taka prosta sprawa, jak mogłoby się wydawać. To o wiele więcej obowiązków, to pamiętanie o upodobaniach i nawykach każdego z domowników, to o wiele więcej prania i gotowania. A do tego wszystkiego trzeba dokleić nowego członka rodziny, który również potrzebuje uwagi obojga rodziców.
W dużej rodzinie zdecydowanie nie ma miejsca na nudę, a czas z noworodkiem płynie zupełnie inaczej. Na szczęście, z każdym dniem zorganizowanie się idzie nam coraz lepiej. Obecnie jestem na etapie planowania posiłków dla całej rodziny. Łatwo sobie wyobrazić, jak gotuje się z noworodkiem na ręku - długo i z wieloma przerwami. Dlatego dania, które ostatnio u nas goszczą, muszą być szybkie w przyrządzeniu i w dużej ilości, by wystarczyły co najmniej na dwa obiady.
W domu mam trzech facetów, którzy nigdy nie odmówią jedzenia, więc nakarmienie ich bywa momentami niesamowitym wyzwaniem. Wiadomo, że chłopcy najchętniej codziennie pochłanialiby to, co lubią najbardziej, czyli frytki czy kotlecika, ale (na ich nieszczęście) na straży zdrowej i zbilansowanej diety stoi mama, która zawsze przemyca do ich menu odpowiednią ilość dodatkowych witamin.
Na co więc stawiam? Na dania jednogarnkowe. Mam to szczęście, że wszyscy moi faceci bardzo lubią wszelkie zupy kremy. A teraz, kiedy pogoda za oknem staje się z każdym dniem coraz bardziej jesienna, są one idealnym rozwiązaniem.
W okresie wiosenno-letnim, kiedy na straganach był nieograniczony dostęp do świeżych warzyw i owoców, coś (to zapewne ta słynna matczyna intuicja) podpowiedziało mi, że warto kupić trochę więcej owoców czy warzyw i je pomrozić. Dobrze, że mam pojemny zamrażalnik i nie muszę się martwić o przechowywanie moich zapasów. Nie obyło się jednak bez reorganizacji w lodówce. Duże i bardzo pojemne szuflady w zamrażalniku pozwoliły mi na uporządkowanie w nich mrożonek według zwiększonego zapotrzebowania. Prawie codziennie używam zamrożonych warzyw, więc powędrowały one na samą górę, do najczęściej używanej szuflady.
Dzięki temu nie muszę nachylać się i przeszukiwać zgromadzonych dotychczas w szufladzie na samym dole zapasów. Mięso natomiast umieściłam w szufladzie środkowej - najbardziej pojemnej. Wystarczyły też drobne porządki w części chłodniczej, gdzie poprzestawiałam półki tak, by duży garnek z zupą zmieścił się bez problemu.
Dzięki możliwości dopasowania wnętrza lodówki do moich potrzeb, gotowanie teraz zajmuje znacznie mniej czasu. Wystarczy wyjąć potrzebne składniki, wrzucić do gotującej się obok na kuchence wody i zupa czy warzywa na obiad same się robią! Uwielbiam takie proste rozwiązania.