Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu! To powiedzenie ma również zastosowanie w codziennym życiu projektanta. Wiadomo, że w projektach dla znajomych i najbliższych ciężko oddzielić emocje od pracy i są to przedsięwzięcia obarczone pewnym bagażem emocjonalnym, który normalnie nam nie towarzyszy.
Remont często wiąże się ze stresem i staje się powodem do polemik wśród domowników. Przy podejmowaniu decyzji architekt wnętrz często przyjmuje rolę mediatora i buforu. Jego głównym zadaniem jest spełnienie wymagań funkcjonalnych a następnie estetycznych klientów. Osobiście bardzo dobrze odnajduję się w tej roli, zwłaszcza po 10 latach pracy w zawodzie. Ogromne nakłady empatii, które posiadam dla zapracowanych, acz marzących o własnym m3 inwestorów, niestety dość szybko kończą się, jeśli mam okazję projektować dla moich najbliższych.
Tak właśnie było w przypadku projektu kuchni u moich kochanych rodziców. Pomieszczenie to w naszym rodzinnym domu obchodziło w tym roku swoje 20. urodziny. Mój tata - z zawodu inżynier oraz mama - humanistka mają dość podobne spojrzenie na świat, ale jak się okazało, nie do końca na zmiany zachodzące w ich domu. Mama, która w tejże kuchni najczęściej urzęduje, stwierdziła, że warto już odświeżyć to mocno wyeksploatowane pomieszczenie. Tata, niestety kojarzący remonty z bałaganem, niefrasobliwymi fachowcami i zbędnym wydatkiem nie podszedł do zmiany ochoczo. Poprosili więc mnie o pomoc.
Podeszłam do sprawy zawodowo i przeprowadziłam z nimi wywiad, aby dowiedzieć się, co najbardziej przeszkadza im w obecnym wnętrzu. Zasadniczo oboje stwierdzili, że bardzo je lubią i zmiany mogłyby być kosmetyczne, jednak niezbędna jest wymiana sprzętów takich jak lodówka, płyta elektryczna oraz piekarnik. Na zmianę załapała się również kuchenka mikrofalowa. Najwięcej trudności przysporzył im wybór lodówki side-by- side. Urządzają dużo przyjęć, rodzinę też mamy niemałą, więc dwudrzwiowy sprzęt z szerokimi półkami w górnej części, gdzie można bez problemu pomieścić półmiski pełne jedzenia, był priorytetem. Pojemna i wygodna w użytkowaniu zamrażarka, najlepiej z szufladami, również musiała znaleźć miejsce w ich kuchni. Dodatkowo wnęka po starej chłodziarce miała określone wymiary, dodatkowo z jednej strony ograniczała ją ściana, więc szukali takiej lodówki, której drzwi otwierałyby się w świetle urządzenia.
Pomimo wielu projektów, które przewidywały przebudowę całej kuchni i nowy układ funkcjonalny oraz nowoczesne wykończenie frontów, nie udało mi się ich przekonać do zmiany. Mama skora do nowości i tęskniąca chyba za kuchnią przyszłości próbowała przekonać męża do remontu. Na dzień dzisiejszy udało jej się wynegocjować sprzęty jakości premium, między innymi lodówkę Liebherr French Door, której szczerze im zazdroszczę, oraz nowe kamienne blaty, bo 20-letni laminat nie nadawał się do użytku. Aby poprawić jej humor, udekorowałam na nowo to wnętrze, aby tchnąć w nie odrobinę nowego życia. Wymienione zostało też całe oświetlenie. W związku z tym, że kuchnia jest drewniana, nadal broni się jakością, choć przyznam, że temat chyba nie jest zamknięty i wrócimy do niego w przyszłym roku. Oby starczyło mi sił ;)
Jeśli tak jak moi rodzice, nie chcecie przeprowadzać rewolucji remontowej, postawcie na dodatki. Pierwszy krok to porządek. Tu bardzo przydatny jest mój ulubiony serial na Netflixie 'The Home Edit'. Jak to trafnie ujęła moja koleżanka, kończąc ostatni odcinek, będziecie chcieli spakować całe mieszkanie do pudełek! Radzę więc zacząć od pozbycia się zbędnych rzeczy, pozwoli to na nowo poukładać jedynie potrzebne sprzęty. Najprzyjemniej pracuje się na czystym płótnie. Pamiętajmy też o zasadzie less is more. Lepiej ustawić na początku mniej dekoracji i z czasem je dodawać. Nie zapominajmy o kolorach. Jeśli Wasze mieszkanie jest dość neutralne, to właśnie w dodatkach i tkaninach możecie przemycić kolor i trochę mody. Powodzenia!